Jang Geun Suk to jeden z moich ulubionych koreańskich aktorów. Oglądałam już z nim sporo produkcji i praktycznie w każdej mi się podobał. Oprócz umiejętności aktorskich ma tez całkiem niezły głos, dlatego jakiś czas temu zajął się również muzyką. Całkiem nieźle mu to wyszło i na pewno całkiem niedługo zamieszczę tu kilka tekstów śpiewanych przez niego piosenek. Jednak zanim to zrobię muszę coś Wam pokazać.
Jang Geun Suk stworzył duet z niejakim Big Brother'em i nagrał album, którego premiera jest przewidziana na 4 października 2011. Na krążku pt. The Longue H jest zamieszczonych 6 utworów (linki do YouTube):
W sieci krąży już pierwszy singiel z tej płyty. I to właśnie o niego mi chodzi - druga piosenka z płyty - Gotta Getcha. Cóż... ciężko mi powiedzieć o niej coś konkretnego. Na usta cisnął mi się słowa, że JGS popełnił tą piosenkę... do tego rapując. Krótko mówiąc jest dość dziwna. Teledysk do niej... też jest dosyć dziwny, chyba wystarczy jak powiem, że wszystko dzieje się w szpitalu psychiatrycznym.
Mój gust muzyczny jest chwilami dość dziwny, więc może w końcu ją polubię, ale jak na razie mam strasznie mieszane uczucia...
Oceńcie sami...
Jang Geun Suk & Big Brother - Gotta Getcha
Co do teledysku - suuuuper! Ja tam uwielbiam takie abstrakcyjne spitalo-psychiatryczne klimaty. Oglądałaś moje "I'm a cyborg, but that's ok" z Rainem? Rewelacyjny, jeśli ktoś lubi lekko schizofreniczne natroje ;)
OdpowiedzUsuńpiosenka zaś... hmm... dziwna, to dobre określenie. Polubiłaś ją w końcu? Jest kinda catchy, nie? :> Aczkolwiek nie wiem czy mi się podoba ;p
Minęło już trochę czasu od jej wydania i powiem, że teraz jakoś łagodniej ją oceniam, chociaż w sumie sama nie wiem dlaczego... może w powietrzu pojawił się jakiś wirus roznoszący dziwność :)
OdpowiedzUsuńFilm zaczęłam oglądać, ale to było na samym początku mojej, że tak powiem "drobnej obsesji" na punkcie azjatyckiej(koreańskiej)fabryki snów i doznań wszelakich i wtedy niezbyt przypadł mi do gustu, ale mam zamiar jeszcze raz się za niego zabrać i dopiero wtedy się konkretnie określę :)
Ano, też tak miałam, że dramy/filmy przez które nie mogłam przebrnąć na początku mojej azjatyckiej fascynacji, po jakimś czasie obejrzałam z nie małą przyjemnością. Chyba się trzeba było nieco przestawić na skośnooki tryb myślenia ;p
OdpowiedzUsuńWiem, że zabrzmi to strasznie, ale ja tak miałam z Coffee Proncem, no za nic w świecie nie mogał przebrnąc przez pierwszy odcinek. A po jakimś czasie, jak sięgnęłam po niego jeszcze raz, to się nadziwić nie mogłam, co mi się niby nie podobało! :P
Podobnie miałam z Oh! My lady, do której powrót zajął mi klika miesięcy, więc doskonale rozumiem co masz na myśli.
OdpowiedzUsuńBardzo słuszna uwaga z tym przestawieniem myślenia, ale powiem Ci, że to przychodzi trudniej jeśli chodzi o filmy, ponieważ fabuła wielu z nich bardzo odbiega od naszego sposobu odbierania świata, znam osobę, która bardzo polubiła dramy, ale filmy ogląda bardzo wybiórczo - w sumie tylko komedie romantyczne nie odbiegające zbytnio od naszego sposobu myślenia.
tak? ja bym właśnie powiedziała, że seriale mają w sobie większą dozę "azjatyckości", czy jak to nazwać, a filmy są czasem takie dość amerykańsko/europejskie. Szykuję post na temat tego, co w filmie można, a w dramie już nie itp.
OdpowiedzUsuńJedyne za czym ja nie przepadam, to za "fizjologicznym" poczuciem humoru w niektórych komediach, zwłaszcza Koreańskich, chociaż Japońskim też nic nie brakuje. Jak np "100 days with mr arrogant". Ale na taki humor mam uczulenie również (a może przede wszystkim) w amerykańskich produkcjach.
A co powiesz o My litlle bride albo My boyfriend is type B? Wydaje mi się, że u nas raczej by się nie przyjęły...
OdpowiedzUsuńTych akurat nie widziałam
OdpowiedzUsuńjeśli są w klimacie wspomnianego wyżej nurtu, to świadomie zaczęłam unikać ;)
Szczerze mówiąc to nie pamiętam, żeby było coś fizjologicznego, chodziło mi raczej o wątek ślubu z młodą dziewczyną i późniejsze bycie jej nauczycielem oraz zachowanie uwarunkowane grupą krwi - czyli tematy, które Europejczykom (tudzież Amerykanom itd.) są raczej obce
OdpowiedzUsuńWracając do tematu postu i piosenki "Gotta Getcha". Nie uwierzysz, że nie dość, że się przekonałam do piosenki to jeszcze jestem totalnie uzależniona od calego tego albumu! wooo! jest boski! :D
OdpowiedzUsuń