*
Zaistniały pomiędzy nami pewne nieporozumienia. Wyjechałam na pół roku. Teraz staram się zachowywać uprzejmie ale z dystansem (co jest bardzo ciężkie zważywszy na jego usilne próby sprowokowania mnie). Znowu zaczął dzwonić, a rozmowy trwają pół godziny jak na początku. Nigdy nie powiem, że go nienawidzę czy nie lubię, bo to nie jest prawda. Fakt, byłam zraniona tym co zaszło, ale to jeszcze nie powód, żeby kogoś skreślać. Mój dystans wynika z samoobrony, co jest zupełnie racjonalną reakcją na zaistniałą sytuację.
Dzięki (lub przez, zależy jak na to spojrzeć) tej całej sytuacji mam nową prawdę: po mężczyźnie spodziewaj się niespodziewanego. Tylko tak mogę skomentować pytanie z ostatniej rozmowy telefonicznej: żałujesz, że miałaś o mnie dobre zdanie i się za mną zaprzyjaźniłaś? Moja reakcja: nie jestem wstanie odpowiedzieć na to pytanie, więc mi go więcej nie zadawaj. Od razu pytania w stylu: co ci zrobiłem, dlaczego nie chcesz odpowiedzieć itd.
Moja duma i kobieca przewrotność nie pozwoliły mi na udzielenie odpowiedzi. Znając, jak bardzo jest uparty, nic co powiem nie zmieni jego zdania, poza tym nie zasłużył na to, żeby dostać odpowiedź.
Może źle zrobiłam, może jestem złośliwa... Na swoja obronę mam jedynie fakt, że oskarżył mnie o kłamstwo, w sytuacji kiedy był jedną z niewielu osób, którym mówiłam prawdę, nawet jeśli była dla mnie kłopotliwa. Takie oskarżenie boli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
blog wraz ze wszystkimi postami został przeniesiony na adres http://szczyptaorientu.wordpress.com/, zapraszam do komentowania pod tym adresem :)